Ruch partyzancki na terenie Puszczy Solskiej był niezwykle aktywny i mocny. Jednym z jego przejawów było przeciwdziałanie niemieckim akcjom wysiedleńczym i pacyfikacyjnym które odbywały się w 1942 i 1943 roku. By chronić ludność cywilną i powstrzymać zbrodnicze plany Niemców, wybucha "Powstanie Zamojskie". Okupant niemal od razu podejmuje kroki odwetowe i działania mające na celu rozpracowanie struktur AK i BCh na tym terenie. Ściągani są m. in. nienieccy żołnierze mówiący po polsku, wysyłani szpiedzy, agenci i niemieccy agitatorzy.
-Do Józefowa, niemieccy szpiedzy przybywają 31 maja 1943 roku. Zostają jednak niemal natychmiast rozpracowani i rozpoznani. W strukturach AK i BCh zapada decyzja, że zostaną zlikwidowani. Mieli zostać zabici poza miastem, by nie ściągnąć na Józefów odwetu Niemców. Ktoś jednak ich ostrzegł i wywiązała się strzelanina, dwóch z nich zabito, trzeci uciekł - informuje Andrzej Wojtyło, prezes miejscowego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Na odpowiedź Niemców nie trzeba było długo czekać. -Od strony Zwierzyńca, do Majdanu Nepryskiego przyjeżdża opancerzony pociąg z kilkuset żołnierzami. Niemcy ściągają w okolice miasta samochody oraz obstawiają drogi wyjazdowe, w tym tę prowadzącą do Biłgoraja. Mieszkańców zganiają pod kościół, gdzie miały odbyć się egzekucje. Wszystko to obserwują, pozostające w obwodzie oddziały AK, BCh i oddział partyzantki radzieckiej. Dowodzi nimi - w zastępstwie rannego Konrada Bartoszewskiego ps. "Wir" - porucznik Hieronim Miąc ps. Korsarz. Przygotowane na odwet Niemców partyzanckie oddziały przechodzą do natarcia. W biały dzień, we frontalnym ataku odpierają niemieckie siły i wypierają je z Józefowa - wyjaśnia Józef Więcław, członek ŚZŻAK.
-Podczas walk udaje się uratować ludność cywilną, a wygrana bitwa ma olbrzymi wpływ na morale i odbija się szerokim echem w meldunkach Armii Krajowej. Przez 3 tygodnie od tego wydarzenia, na Ziemi Józefowskiej nie ma przedstawicieli niemieckich okupantów, a okres ten nazywany jest "Rzeczpospolitą Józefowską" - dodaje Wojtyło.
Na dzisiejszej uroczystości, złożyła się Msza święta sprawowana w intencji ofiary niemieckich zbrodni. Po Eucharystii uczestnicy przeszli przejdą pod tablice upamiętniające ofiary wojny z gminy Józefów, umieszczone na murze kościelnym, w miejscu, w którym 1 czerwca 1943 roku hitlerowcy spędzili mieszkańców, by ich rozstrzelać.
-Dziś oddaliśmy cześć i honor oraz przypomnieliśmy dokonania naszych przodków. Tych, którym los naszej Ojczyzny, los Józefowa i Ziemi Biłgorajskiej nie był obcy. Wspominamy naszych dziadków, żołnierzy Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich, którzy przy udziale partyzantki radzieckiej stanęli do walki z okupantem. Pokazali, że nie ma zgody na przelewanie krwi cywilów, nie ma zgody na terror, nie ma zgody na wysiedlenia, nie ma zgody na zbrodnie wojenne. pokazali, że polskiego ducha nie da się złamać i że polski żołnierz, niezależnie od położenia walczył będzie w obronie niewinnych - mówi wiceburmistrz Józefowa, Paweł Wielgan.
Uroczystości zorganizowały władze Józefowa i miejscowe koło Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, przy udziale miejscowej parafii i Miejskiego Ośrodka Kultury w Józefowie.
/bilgoraj.com.pl/
0 0
A o Miszce Tatarze ani słowa - WSTYD oficjele - ale MESZKAŃCY pamiętaja. I taka pamięć jest ważniejsza od tej oficjalnej - narzuconej odgórnie.
0 0
Szukam pomnika, który był postawiony ku pamięci Miszki. Gdzie on obecnie się z najduje?
0 0
Przeczytaj jeden z drugim jakie zadania miała tzw. "partyzantka radziecka" na terenach okupowanej Polski!?
0 0
To popytaj mieszkańów Józefówa i okolic co o tym myślą. (przynajmniej tych starszych) i nie ma w tym żadnej propagandy. Ci ludzie ocaleli także dzieki nim. Sam dowódca tego oddziału w trakcie szturmu zginął. Nikt tego z pamięci mieszkańców nie wymaże.
0 0
Niemcy w czasie pacyfikacji Pardysówki zabili między innymi mojego dziadka. Moja babcia wraz z mamą stali pod tym murem kościelnym w oczekiwaniu na egzekucję. Nie jest to propaganda ale fakt. Nie darmo mieszkańcy uhonorowaki Miszkę Tatara pomnikiem i nazwali jego imieniem ulicę. Tam nie było polityki tylko współpraca wszystkich odziałów partyzanckich. Niemcy w Pardysówce nie zostawili jednego domu, stodoły czy drzewa owocowego. Tylko mieszkańcy wiedzą co przeżyli.