Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dopełnić w Jeruzalem. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwu mężów, stojących przy Nim.Gdy oni się z Nim rozstawali, Piotr rzekł do Jezusa: «Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, pojawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy weszli w obłok.
A z obłoku odezwał się głos: «To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!» W chwili gdy odezwał się ten głos, okazało się, że Jezus jest sam.
A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie opowiedzieli o tym, co zobaczyli.
Znając dobrze drugiego człowieka, wiemy jaki jest ich stan psychiczny po mimice i niedostrzegalnym dla innych zachowaniu. Jeśli jest smutny, zdenerwowany lub zły, zauważamy to. Podobnie jest na odwrót: jeśli ktoś ma w sercu radość, to odbija się to również na jego wyglądzie. Zwłaszcza dzieci nie ukrywają uczuć swoich serc, ale okazują je otwarcie, w radości i smutku. Czasami „radują się w przestworza” lub „martwią na śmierć”.
Ogólnie możemy powiedzieć: jako chrześcijanie powinniśmy przynajmniej czasami widzieć naszą bliskość z Bogiem, przynajmniej rzucić okiem na to. Bezbożny filozof i antychryst Friedrich Nietzsche powiedział kiedyś: „Chrześcijanie powinni wyglądać dla mnie na odkupionych.” I nie mylił się całkowicie. Jeśli naprawdę wierzymy, że Jezus Chrystus odkupił nas od wszelkiego zła i przynosi nam zbawienie, to jako chrześcijanie zawsze mamy powód do nadziei i radości w miłości Bożej.
Jeśli patrzymy na krzyż Chrystusa – a dzieje się to teraz częściej niż zwykle, na przykład, kiedy odprawiamy Drogę Krzyżową – to możemy to zrobić tylko dlatego, że wierzymy w Jezusa Chrystusa: w Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Ci, którzy nie noszą w swoich sercach rzeczywistości zbawienia, będą mieli niewielki użytek z krzyża Chrystusa. Być może nadal nosi się „piękny krzyż” na szyi, ale poza tym krzyż stał się tylko reliktem przestarzałej epoki kulturowej, który w razie potrzeby można również zastąpić innym symbolem. Niektórzy posuwają się nawet tak daleko, że publicznie identyfikują się jako „wrogowie krzyża Chrystusa”, oświadczając, że chrześcijański krzyż reprezentuje przemoc i ucisk zamiast pojednania i miłości!
Jesteśmy wezwani, aby osobiście spojrzeć na krzyż Chrystusa i Jego zmartwychwstanie. Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam, jak apostołowie i uczniowie zmierzyli się z tą rzeczywistością. Oni na początku też nie mogli nic zrobić z cierpieniem i śmiercią Pana. Jezus wielokrotnie zapowiadał im, że Syn Człowieczy zostanie wydany i będzie musiał ponieść śmierć. Piotr, rzecznik pozostałych, „człowiek skała”, odważył się nawet raz zganić za to Pana, mówiąc: „To nie może się zdarzyć!” Odpowiedź Jezusa była jasna: jesteś „szatanem”, ponieważ nie miał na uwadze tego, czego chce Bóg, ale czego chcą ludzie. Krzyż Chrystusa - prawdziwa prowokacja!
Wobec tego nadmiernego zapotrzebowania i bezradności nas ludzi, interweniuje Boża pedagogika: Jezus pozwala trzem apostołom – Piotrowi, Jakubowi i Janowi – uczestniczyć w chwale, jaką będzie miał po zmartwychwstaniu, na Górze Przemienienia. Możesz zawczasu „skosztować” chwały Królestwa Niebieskiego. Usłyszenie głosu Ojca z nieba wskazującego na Jezusa jako Jego wybranego Syna powinno wzmocnić ich wiarę. Bóg pokazuje apostołom, że są rzeczy większe, niż człowiek może sobie wyobrazić. Nawet tam, gdzie nie widzimy planów Bożych, On zna drogę i kieruje wszystkim dla naszego dobra.
Głos Ojca w Niebie wzywa apostołów do słuchania Syna Bożego, Jezusa. Powinni więc na nim polegać; powinni całkowicie Mu zaufać. Jest On posłańcem Ojca Niebieskiego i tak jak Ojciec Go posyła, tak Jezus Chrystus po swoim zmartwychwstaniu roześle apostołów na cały świat, aby dawali mu świadectwo. Kto słucha słowa Bożego, stoi na twardym gruncie. Nie musi rozpaczać, nawet gdy wiele rzeczy na świecie staje się niepewnych.
W tym czasie pokuty mamy łączyć się z naszym Panem Jezusem Chrystusem. Kiedy kontemplujemy Jego mękę i śmierć odmawiając Drogę Krzyżową, rozważając Gorzkie Żale uświadamiamy sobie, co uczynił dla nas z miłości. Powinniśmy być przepełnieni wdzięcznością i radością. Żadna wina nie jest zbyt wielka, by Bóg mógł ją przebaczyć, kiedy ponownie się do Niego zwrócimy. Idźmy tą Drogą Krzyżową z Panem w komunii z Jego Matką Maryją. W swoim sercu pozwolono jej cierpieć ze wszystkim, co Syn Boży zniósł dla nas, ludzi. W Jej sercu także my jesteśmy zamknięci w miłości. W ten sposób zbliżamy się do Boga.
To w nadziei na niebo wyrażonej przez apostoła przejdziemy przez ten ziemski wiek. Nasze życie jest cenne; nie odrzucajmy tego, ale wykorzystajmy czas i czyńmy dobro. W ten sposób przyniesiemy owoce w miłości i pewnego dnia osiągniemy wieczne szczęście.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz