W dniach 3 - 6 br. lipca odbyła się siódma edycja obozu „Tatowisko” dla ojców z dziećmi, zorganizowanego prze Stowarzyszenie "Tatowisko". Idea zrodziła się w powiecie biłgorajski, a jednym z jej głównych organizatorów jest mieszkaniec Biłgoraja, Sebastian Cybulski.
Tegoroczny obóz, podobnie jak w zeszłym roku zagościł na pojezierzu Łęczyńsko - Włodawskim, lecz tym razem naszą bazą był Ośrodek Wypoczynkowo - Szkoleniowy Zagłębocze w Sosnowicy, nad jeziorem Zagłębocze.
[FOTORELACJA]9467[/FOTORELACJA]
- Nasza inicjatywa, wspólnego spędzania czasu przez tatę ze swoimi dziećmi, po raz kolejny znalazła liczne grono chętnych. W tym roku padł kolejny rekord frekwencyjny: w obozie wzięło udział 23 ojców i 40 dzieci, w wieku od 3 do 16 lat. Większość uczestników pochodzi z Biłgoraja i okolic, ale z każdym rokiem zapisuje się sporo nowych osób tym razem przyjechało kliku ojców z dziećmi z Krakowa, Rzeszowa czy Zamościa - mówi Sebastian Cybulski.
Baza - Ośrodek „Zagłębocze” oferował wiele atrakcji dzieci: piękna piaszczysta plaża nad czystym jeziorem przylegającym do ośrodka, boiska do siatkówki plażowej, plac zabaw, mini golf były wspaniałym miejscem do zabaw dla dzieci.
[ZT]30252[/ZT]
- Jednak najważniejsze na tym wyjeździe było to, by tata spędzał czas razem ze swoimi dziećmi. Dlatego na czas obozu mieliśmy zaplanowane różne atrakcje i zadania, które realizowaliśmy wspólnie z naszymi dziećmi: codziennie razem uczestniczyliśmy w porannej gimnastyce na świeżym powietrzu; byliśmy na wspólnej wycieczce rowerowej - objechaliśmy jezioro Zagłębocze by poznać miejsce, w którym się znaleźliśmy, a także wspólnie z naszymi dziećmi cieszyć się pięknem przyrody i wspólnie znosić trudy wyprawy mówi - Jarosław Świtała rzecznik prasowy Stowarzyszenia „Tatowisko”.
Jak co roku odbyła się także olimpiada sportowa z wieloma konkurencjami bieg z przeszkodami, bieg z jajkiem na łyżce, wyścig w workach, trafianie piłeczkami pingpongowymi do kubeczków i wiele innych, a najważniejsze, że większość konkurencji wymagała współpracy taty z dzieckiem lub dzieci między sobą. Uczestnicy odwiedzili również Muzeum Poleskiego Parku Narodowego i razem z przewodnikiem odbyliśmy wycieczkę po lesie, torfowiskach i jeziorach Parku.
- Wieczorami była dyskoteka na świeżym powietrzu i karaoke, dzieci miały okazję pokazać swoje talenty wokalne i taneczne. Później parkiet zamieniał się było kino letnie pod gwiazdami, wyświetlające filmy animowane, a w tym czasie tatusiowie zajmowali się masową produkcję gofrów na 8 gofrownic dla swoich pociech oraz piekli kiełbaski na grillu. Jak zwykle odbył się również wyczekiwany przez stałych uczestników obozu konkurs rysunkowy, na którym dzieci malowały swoją ulubioną postać z bajki - dodaje Świtała.
Tradycją wyjazdów jest szkicownik, który każde dziecko dostaje w dzień przyjazdu i codziennie go uzupełnia, zapisując lub rysując atrakcje danego dnia i wypełniając opisane w nim zadania. Każdego wieczora Sebastian Cybulski prezes Stowarzyszenia Tatowisko i główny inicjator obozów, odwiedza każde dziecko i zatwierdza jego prace urzędową pieczątką Wujka Sebastiana.
[ZT]27838[/ZT]
Czas „Tatowiska” był czasem zabawy oraz rozwijania nowych znajomości i przyjaźni dla dzieci, wspólnej troski o obóz i wszystkich uczestników dla ojców ale i czasem trudnych wyzwań i nabywania umiejętności dostosowania się do wymagań całej grupy. Czasem te wymagania i wyzwania były okupione płaczem i żalem dzieci i zmęczeniem ojców ale to wszystko wynagrodziła radość dzieci na ostatnim niedzielnym spotkaniu, na którym wszystkie dzieci dostały symboliczne nagrody, medale i dyplomy za uczestnictwo w obozie.
- W niedzielę wróciliśmy do domów ale jeszcze przed wyjazdem padały pytania od dzieci „Tato, kiedy następne Tatowisko?”. - I to jest dla nas najlepsza nagroda i ocena tego obozu od naszych dzieci - zaznacza Sebastian Cybulski.