Zamknij

Gmina Tarnogród. Wojciech Lis opisał zbrodnie Niemców. 80. rocznica pacyfikacji Różańca

06:41, 19.03.2023 Aktualizacja: 15:55, 19.03.2023
Skomentuj Gmina Tarnogród. Pacyfikacja Różańca Gmina Tarnogród. Pacyfikacja Różańca

Wojciech Lis miał 34 lat, gdy Niemcy 18 marca 1943 roku spalili jego rodzinną wieś Różaniec i zamordowali około 70 niewinnych osób. Świadectwo tragedii mieszkańców Różańca opisał w pamiętniku, a także w zeznaniach złożonych przed komisją badającą zbrodnie wojenne. W tym roku przypada 80. rocznica brutalnej pacyfikacji Różańca, jednej z najkrwawszych na Lubelszczyźnie.

Wojciech Lis (ur. 1909 - zm. 1977) był rolnikiem i przez całe życie mieszkał we wsi Różaniec (pow. biłgorajski). W czasie II wojny światowej działał w partyzantce i należał do oddziału Batalionów Chłopskich. Zbierał informacje a następnie opisał szereg zbrodni i aktów terroru hitlerowskich Niemiec wobec mieszkańców Różańca i sąsiednich okolic. Szczególne piętno wyryła w jego pamięci pacyfikacja wsi dokonana przez Niemców 18 marca 1943 roku. Wojciech Lis przeżył wojnę i do końca życia przyczyniał się do upamiętniania ofiar hitleryzmu. Był inicjatorem budowy pomnika, który wzniesiono w Różańcu w 1950 roku. Jego zeznania przed Komisją Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce a także zapisy jego pamiętnika, stanowią ważne świadectwo w dokumentowaniu martyrologii wsi polskiej w czasie okupacji niemieckiej.

[ZT]29112[/ZT]

-Jako mieszkaniec wsi Różaniec przeżyłem całą akcję, jaka odbyła się 18 marca 1943 roku. Dnia tego o świcie Niemcy obstawili całą wieś i podpalili ją ze wszystkich stron. Ludność spędzili w jedno miejsce, młodzież wysłali do obozu a starszych do gminy w Woli Różanieckiej. W czasie palenia wsi wszystkie osoby, które pozostały przy swych budynkach zostały zastrzelone przez Niemców na miejscu, bez względu na wiek i płeć. Byłem świadkiem śmierci starszej kobiety, która została zamordowana za to, iż jej syn był podejrzany o należenie do partyzantki. Na skutek tej akcji zostało zamordowanych 70 osób a 4/5 wsi zostało spalone. Ja przebywałem między wywiezionymi do obozu w Zamościu, skąd po pewnym czasie zostałem zwolniony - zeznawał Wojciech Lis w 1949 roku, po II wojnie światowej.

W czwartek 18 marca 1943 roku wieś Różaniec została otoczona jeszcze w nocy. Od godziny 5 rano niemieckie oddziały otoczyły wieś szczelnym kordonem, tak aby mieszkańcy nie mogli uciec do sąsiednich wiosek. Zresztą okoliczne wioski także zostały zabezpieczone przez hitlerowców. Mieszkańcy zostali zaalarmowani przyjazdem do wsi około 10 samochodów z żandarmerią, schupo i gestapo. Młodzi mężczyźni należący do partyzantki próbowali uciekać do lasu. Musieli jednak zawrócić, gdyż wszystkie drogi ewakuacji zostały zablokowane przez uzbrojone patrole niemieckie.Mieszkańcy nie zdawali sobie sprawy co ich czeka, bo Niemcy wielokrotnie przyjeżdżali do wioski.

[ZT]33032[/ZT]

-O godzinie 6.00 rano przyjechały pierwsze samochody i zaczęli rzucać pierwsze granaty i strzelać z (pocisków - przyp. Red.) zapalających i palić. Jak ktoś uciekał to został zabity, i zaczęli ludzi zganiać na pewne punkty. Wschodnia część wsi tak zwana "Ruś" (część wsi zamieszkała przez prawosławnych – przyp. Red.) została w płomieniach do godziny ósmej rano. Ogień który się przerzucał z wiatrem w środkową część wsi, na tak zwane "polaki" , Niemcy początkowo kazali gasić, ponieważ mówili, że więcej nie będą palić. Po godzinie 8.00 zmieniło się. Przyjechał samochód z Tarnogrodu i rozpoczęto palenie części środkowej - relacjonuje Wojciech Lis na kartach pamiętnika.

Jedni żandarmi wyprowadzali ludzi z poszczególnych domostw a inni żandarmi mordowali, przeważnie na podwórkach. Niemcy nie oszczędzali ani kobiet ani dzieci ani osób starszych. W swoim pamiętniku Wojciech Lis zapisał: -[Niemcy] szli i ludzi zganiali na pewne punkty i szli tak zwane "katy", po jednej i drugiej części wsi i strzelali jak coś ktoś wynosił, coś ratował. Albo chory, to został zabity na łóżku. Albo jakaś osoba, która mu się nie podobała z wyglądu, to strzelał jak do psa - zapisał w swoim pamiętniku Wojciech Lis.

Dołącz do nas na Facebooku!Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i fotorelacje. Jesteśmy tam, gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Niektórzy Niemcy pozwalali ratować inwentarz, a niektórzy strzelali do ludzi, gdy wypuszczali krowy czy konie. Wobec tego ludzie popadli w popłoch. Tragedia mieszkańców rozgrywała się przez kilka godzin. Kilka osób spaliło się żywcem w swoich domach, w których próbowali szukać schronienia. Jedynie niewielka część mieszkańców zdołała uniknąć pacyfikacji. Niektórzy ocaleli we własnych schronach, których nie odkryli Niemcy. Kilka osób ukryło się pod mostami, stojąc cały dzień w lodowatej wodzie.

Mieszkańców wsi niemieccy żandarmi doprowadzali do punktów zbornych. Jeden z nich mieścił się na moście, koło rozlewni mleka w Różańcu Pierwszym, drugi przy krzyżu w Różańcu Drugim. Wszystkich ludzi prowadzono ostatecznie na plac zwany "księży ogród", gdzie przed wojną znajdowała się cerkiew (obecnie stadion LKS Grom w Różańcu Pierwszym). Na placu ludność rozdzielono na grupy. Kobiety z dziećmi do lat 14 osobno, mężczyzn w wieku 17-45 lat osobno, starszych mężczyzn także osobno. Niemcy podczas pacyfikacji znaleźli jednego jeńca sowieckiego, którego przezywano „Kolką”. Żandarmi po złapaniu go, okazywali mu mieszkańców Różańca, tak aby rozpoznał tych, którzy mu pomagali i tych, u których się przechowywał. „Kolka” nikogo nie wskazał. Aresztowanych popędzono do Tarnogrodu, gdzie noc spędzili w kościele. Następnego dnia wywieziono ich do obozu w Zwierzyńcu. Większość z nich trafiła później do obozu przejściowego w Zamościu. Akcja pacyfikacyjna zakończyła się po 16.00.

[ZT]32799[/ZT]

-W owym dniu na miejscu we wsi zostało zabitych, spalonych i wyduszonych 60 osób. Wieś na przestrzeni 4 km, ciągnąca się po obu stronach drogi zniknęła z powierzchni. Pozostała część żyjących poszła do części nie spalonego Różańca i na kolonię Bolesławin, a reszta się rozproszyła po okolicznych wioskach. We wsi sterczały tylko poosmalane, niedopalone drzewa i żerowały kruki, które się zbiegły na padlinę, której po spaleniu nie było komu zakopać - kończy swoją relację Wojciech Lis.

Zamordowanych przez Niemców podczas brutalnej pacyfikacji  18 marca 1943 roku oraz inne ofiary hitlerowskiego terroru pochowano na miejscowych cmentarzach. Większość grobów znajduje się na dawnym cmentarzu grekokatolickim i prawosławnym w Różańcu Pierwszym (w pobliżu Szkoły Podstawowej). Za absydą kościoła parafialnego znajdują się mogiły jedynie 18 osób. Na miejscu placu apelowego i hitlerowskich egzekucji, tak zwanego "księżego ogrodu", postawiony jest obelisk (obok stadionu LKS Grom w Różańcu Pierwszym).

[ZT]33045[/ZT]

Niedługo po zakończeniu II wojny światowej Wojciech Lis zainicjował budowę pomnika upamiętniającego ofiary niemieckiego terroru. Na zebraniu wiejskim, które odbyło się po nabożeństwie żałobnym w intencji zabitych 18 marca 1949 roku w siedzibie Kasy Stefczyka, powołano komitet budowy pomnika. Pomnik wzniesiony został na placu przy kapliczce św. Antoniego a odsłonięto go w 1950 roku. Przedstawia on krzyż opleciony cierniowym wieńcem i ołtarz na którym polski orzeł rozpościera swoje skrzydła. Każdego roku przez lata mieszkańcy składają tu kwiaty i palą znicze, czcząc pamięć niewinnie zamordowanych.

(Piotr Kupczak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

ZosiaZosia

2 0

CZEŚĆ ICH PAMIECI !!
,,Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć tracą życie.,,

22:02, 19.03.2023
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0 0

wskazał Kola wskazał

11:07, 21.03.2023
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%