Zamknij

Pech nie opuszcza Karola Kręta. Tak było we Włoszech

Portal informacyjny bilgoraj.com.plPortal informacyjny bilgoraj.com.pl 13:21, 21.11.2024 Aktualizacja: 13:54, 21.11.2024
Skomentuj Pech nie opuszcza Karola Kręta. Tak było we Włoszech Pech nie opuszcza Karola Kręta. Tak było we Włoszech
  • Młody rajdowiec z Ziemi Biłgorajskiej zdał waśnie relację z wyścigu we Włoszech. Rywalizował w połowie listopada br.

  • Sezon w Porsche Carrera dobiegł końca, dlatego Karol Kręt postanowił gościnnie pościgać się we Włoszech na torze w Misano za kierownicą Audi R8.

- Samochód miał BOP (Balance of Performance), które narzuca ograniczenie szybkości samochodu, co oznaczało, że nie będę mógł walczyć o czołowe lokaty. Podczas kwalifikacji okazało się, że mam kierownice przestawioną o 90 stopni. Nie mogę zakręcać w lewo, a w prawo aż mnie wciąga w zakręt powodując od razu drift tyłu. Jestem wolniejszy od czasów na treningu o 2 sekundy! Masakra! Tym oto sposobem wylądowałem prawie na końcu stawki i startuję z 16 pola - podkreśla Karol Kręt.

Dołącz do nas na Facebooku!Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i fotorelacje. Jesteśmy tam, gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Po kwalifikacjach  okazało się, że założono mu opony nie od tego samochodu. Węższe i niższe, przez co zmieniła się cała geometria kół. Nikt nie wiedział jak to się stało i nikt nie wziął odpowiedzialności za to.

- Mimo wszystko wyścig sobotni kończę na 5. miejscu, co nie było łatwe! Oczywiście, że na wyścig dostałem już odpowiednie opony. Ale jakbym Wam opowiedział o wszystkich wyzwaniach i problemach technicznych to byście nie uwierzyli i musiałbym tu napisać 5 razy więcej tekstu. Najgorsze w wyścigu było blokowanie się gazu na pełnym otwarciu przepustnicy (w samochodzie nie ma sprzęgła żeby odłączyć napęd w krytycznym momencie) i to mnie kilka razy porządnie przestraszyło, wóz sam chciał wbić mnie w bandy - wspomina rajdowiec.

[ZT]47688[/ZT]

Kolejny dzień - niedziela to kolejny wyścig MZ. Tym razem Karol Kręt startował z 10 pola, a już po 2 okrążeniach przebił się na 5. miejsce i bardzo chciał je utrzymać do końca wyścigu.

- Chciałem to dobre określenie, bo poza wszystkimi usterkami z soboty pojawił się jakiś dziwny dźwięk, czułem że maszyna zaraz wyzionie ducha. Przemęczyłem się tak kilka okrążeń. Naglehuk i siedzę głęboko w żwirze! Koniec wyścigu. Myślałem że zrzuciło mi oponę bo nie miałem żadnej kontroli nad samochodem. A co się okazało? Urwał się lewy tylny amortyzator, koło wpadło do nadkola i po jeździe - przyznaje Karol Kręt.

Jak to się mówi: szczęście w nieszczęściu, że stało się to w zakręcie przy 130 km/h, a nie na łuku przy 230 km/h.

[ALERT]1732193275498[/ALERT]

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

instruktor tańcainstruktor tańca

3 1

złej baletnicy to przeszkadza rąbek u spódnicy 14:05, 21.11.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%